Autor Wiadomość
AdamB12
PostWysłany: Sob 10:57, 05 Sty 2008    Temat postu:

Bo ja lubie kręcić... śmigłem ;D
Karinka
PostWysłany: Sob 10:34, 05 Sty 2008    Temat postu:

Łoooj taaaaam:] Zawsze się wykręcisz
AdamB12
PostWysłany: Sob 1:00, 05 Sty 2008    Temat postu:

Boże, toć wiadomo, że mój ojciec wójami w szkole nie rzucał Smile Myślałem, że ktoś moją interpretację skopiował i za swoją podał ;D A całość jest akurat czymś w stylu bobra. Kawał który mu opowiadasz w minutę, on komuś innemu opowiada w 10 Very Happy
Karinka
PostWysłany: Sob 0:16, 05 Sty 2008    Temat postu:

http : // swir . us / jasio - artysta proszęSmile Ty to tylko ubarwiłeśSmile
dominisia:)
PostWysłany: Pią 21:07, 04 Sty 2008    Temat postu:

Mocny jestes:D ja tam Ci wierze;D
AdamB12
PostWysłany: Pią 18:25, 04 Sty 2008    Temat postu:

Daj linka ze nie ja to napisalem to dostaniesz 100 zl ktore mam na paliwo.
Karinka
PostWysłany: Pią 17:28, 04 Sty 2008    Temat postu:

Twoja? Ja to na swir . us czytałam:] hehehe...
Niceblondi2
PostWysłany: Czw 19:35, 03 Sty 2008    Temat postu:

Smile oj jaka historia Adasiu Smile <lol> hehe milusia Smile
AdamB12
PostWysłany: Śro 23:43, 02 Sty 2008    Temat postu: Z serii prawdziwe historie

Opisywałem moją historię na potrzeby tematu w jednym, debilnym, idiotycznym forum dla "cHLoPcykÓóF i DziEfCynkÓF", soł wklejam tu. Produkcja moja, za kopiowanie bez podpisywania kto jest autorem bije sztachetą po żebrach. "Gitara" to ja, mam tam znany wszystkim (chyba) nick i tak sobie skrócili.

Kiedyś, jeszcze w podstawówce, powoli przez nastrój zmęczenia i znużenia zaczęła przebijać się wiosna. Ale, ja, młody chłopak, znużony pindziesiątą ósmą godziną w szkole tego dnia siedze w jednej z ostatnich ławek, przepuszczam to co nauczycielka biadoli na początku klasy i bazgram sobie ołówkiem: siusiaki po zeszytach, szlaczki pod tematami i... narysowałem muche na ławce. Nagle nauczycielka zauważyła, że większa część dzieci bardziej wolałaby w tym momencie twórczość Hana-Barbera, niż Orzeszkowej, ale dla przebudzenia towarzystwa i jako-takiego zwrócenia na siebie uwagę dowaliła się do tego co zwykle broił czyli... mnie. Podłazi, coś chce powiedzieć, ale zauważyła ową muchę i chciała ją zabić "klapsem" w stylu emerytów wciskających przycisk odpowiedzi w popularnym programie rozrywkowym dla rodzin prowadzonym przez Karola StrausBurgera. Przez klasę przeleciało w stylu Hiroszimskiej ściany ognia bassowe "jebudu" sfinalizowane piskliwym krzykiem owej, jeszcze bardzo młodziutkiej pani Oli od Polskiego i 30 innych przedmiotów jak to w nauczaniu początkowym bywa. Szybkie obadanie tematu przez grubą panią higienistkę w mocno pobladłym już żółcią, białym fartuchu pamiętającym czasy Gierka i hektolitry wódy wywalone przez ową panią doktor, bo chyba z bezsenności nie była codziennie taka wczorajsza, a jej zęby nie wyglądające na odkażane Kolgejt potwierdzały nas w powyższych przypuszczeniach i wynik: złamana ręka. Standard: pani chciała dobrze, spuczona głowa, blablabla dyrektora Długosza i setki wulgaryzmów zaslyszanych od okolicznych żuli puszczane w myślach przedmutacyjnym, piskliwym tonem pod adresem pierdołowatej pani Oli. Wyrok: "serdecznie zapraszamy pana Gitarę Seniora na krótki interview do szkoły podstawowej nr 2 w Koluszkach". Z poważaniem, podstęplowano dyr Długosz, podpisane zamaszystym ruchem ręki przez panią sekretarkę, żeby sie pan Rychu czasem nie zamęczył w gabinecie przy Rynkowskim i jego gaciach w brąz. Oczywiście w domu standardzik, północ, wpadam do pokoju rodziców wyjąć świeże, dopiero co wyprane, dziurawe majteczki w różowe świnki-skarbonki i... olśnienie "tato, jutro musisz iść do szkoły bo pani coś chce, ale nie wiem co, może komitet...?".
Nazajutrz, z samego rana, zanim jeszcze przedstawicielki emerytów i rencistów wrócą z 3 partią zakupów z miejskiego, wybrukowanego rynku udałem się z ojcem do szkoły. Pani Ola, ubrana w wypaśny, niebieski i jakże nowoczesny "szal" podtrzymujący złamaną, zagipsowaną rękę której wystawała tylko końcówka dłoni, czyli palce zakończone paznokciami, zgodnie z ówczesną modą spiłowanymi do granic możliwości by nie pozostało na końcu nic "białego" co mogłoby wzbudzić podejrzenia, bądź wstręt w przypadku pozostawienia tam niezauważonego brudu, przywitała nas w samym wejściu do klasy nr 6 przystrojonej w wyschnięte, żółte i pełne bakterii liście jeszcze z poprzedniej jesieni, przyklejone Wikolem do płatu brązowego papieru zwanego potocznie pakowym. Po nakreśleniu sytuacji z miną ekscytacji i dumy, że jako młoda siksa może zarzucić dorosłemu "niedopełnienie obowiązków rodzicielskich" stanęła zakładając dość szarmancko ręce i ze spokojem wysłuchała wytłumaczenia Gitary Juniora, po czym zbierała zęby i szczękę, zwaną potocznie "koparą" z podłogi, ponieważ odpowiedź na jej zarzuty była dość szczera i zaskakująca jak na jej młody, pedagogiczny umysł:
"Paaani kochana, ręka złamana? Jak pół roku temu u babki na drzwiach od stodoły gołą babę narysował to do dzisiaj drzazgi z wója wyciągam..."

I to by było na tyle...

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group